Jestem psychologiem.
Całe moje zawodowe doświadczenie zamyka się w pojęciu „rodzina”.
Zajmuję się rodziną – w domu i w pracy. Mój dom to mąż, z którym jestem od ponad dwudziestu lat (po ślubie trochę krócej), syn, córka i czekoladowy labrador. Moja praca to diagnoza i terapia, głównie w obszarach dotyczących rodziny oraz wspieranie mam w budowaniu szczęśliwego życia – własnego i swoich rodzin. W tej kolejności.
Jestem psychologiem.
Całe moje zawodowe doświadczenie zamyka się w pojęciu „rodzina”.
Zajmuję się rodziną – w domu i w pracy. Mój dom to mąż, z którym jestem od ponad dwudziestu lat (po ślubie trochę krócej), syn, córka i czekoladowy labrador. Moja praca to diagnoza i terapia, głównie w obszarach dotyczących rodziny oraz wspieranie mam w budowaniu szczęśliwego życia – własnego i swoich rodzin. W tej kolejności.
Moje serce rwie się szczególnie do matek dzieci potrzebujących więcej (uwagi, czasu, cierpliwości, energii). Łatwo się domyślić, jaki temperament ma mój pierworodny syn.
Wiem, co znaczy awantura na sam widok fotelika samochodowego i rozdzierający płacz z nieodgadnionego powodu.
Wiem, co znaczy grad ocen, rad, krytyki (wszystko w dobrej wierze).
Znam poczucie winy moszczące się w brzuchu.
Jestem już po jasnej stronie mocy, ale mam dobrą pamięć.
Czego możesz się po mnie spodziewać?
Jestem psychologiem. Pracuję w nurcie ericksonowskim (jeśli nie wiesz o co chodzi- nie ma sprawy. To ja muszę wiedzieć). Jeśli miałabym jednym słowem opisać założenia nurtu byłoby to: uwolnienie. Od sztywnych schematów i męczących automatyzmów. W terapii bazuję na Twoich mocnych stronach. Poznajemy Twoje psychiczne muskuły i wykorzystujemy je do radzenia sobie z problemami. Konkretne cele są zawsze ustalane indywidualnie. Często krążą wokół pożegnania się z poczuciem winy i znalezienia dla siebie w życiu miejsca komfortowego jak ulubiona bluza.
Dlaczego ze mną?
Mam bogate doświadczenie zawodowe.
Własny gabinet otworzyłam w 2012 r. Równolegle angażowałam się w aktywności zawodowe o wspólnym mianowniku – rodzina.
W świetlicy socjoterapeutycznej rozwiązywałam problemy dzieci przez zaangażowanie rodziców. Początkowo obawiali się, że znowu jakaś pańcia weźmie ich na dywanik. Zamiast dywanika było otwieranie oczu na to, jakie cudne dzieci wychowali. I czasem w tych oczach łzy wzruszenia.
Dla Sądu Rodzinnego opiniowałam głównie w sprawach dotyczących kontaktów dzieci z rodzicami w sytuacjach okołorozwodowych. Pani kierownik ceniła sobie moje opinie, a ja poczułam że bardziej niż samą diagnozę cenię pomaganie. Ale doświadczenia pierwszego frontu, problemów z którymi borykają się rozpadające się rodziny, nie przecenię.
W szkoleniach dla biznesu specjalizowałam się w firmach rodzinnych. Pomagałam rodzinom zrobić porządek w relacjach. W firmie zwykle robili już wtedy sami.
W poradni dla dzieci i młodzieży, w której pracowałam zanim otworzyłam własną, ściągałam z korytarza dodatkowe krzesła i sadzałam na nich rodziców. W gabineciuku przeznaczonym dla jednego terapeuty i jednego dziecka siedziałam kiedyś w ciasnym kręgu z sześcioosobową rodziną.
Tam zrozumiałam, że chcę pracować terapeutycznie z rodzinami.
Założyłam Poradnię Psychologiczno-Pedagogiczną Family Center. Założenie było takie – rodzina przychodzi i dostaje pomoc, bez posyłania od pana do plebana. Proces koordynowałam zwykle ja – pomagali ze mną, w zależności od potrzeb rodziny – pedagog, logopeda, neurologopeda, fizjoterapeuta, psychiatra.
Niecały rok od otwarcia Poradni urodziłam Ninę. Moja córka miała problemy, które zatrzymały mnie w domu nie na planowane 3 miesiące, tylko na 3 lata. Odpuściłam Poradnię. Skupiłam się na dzieciach – dopilnowałam, dokochałam, mogłam ze spokojem wrócić do pracy.
Zdecydowałam się na powrót do własnego gabinetu, jako wolny strzelec. Minimum spraw administracyjnych przy pełnej wolności sposobu pracy. Szerokim gestem sięgam po wypracowane przez lata kontakty. Ograniczam liczbę prowadzonych w jednym czasie terapii- mam świeżą głowę i pamiętam o czym rozmawiałyśmy na poprzednim spotkaniu. I jak mają na imię Twoje dzieci. I Twój pise.
Wszystkie moje doświadczenia zawodowe kumuluję, żeby znaleźć najlepszą drogę do szczęścia Twojego i Twojej rodziny.
Skończenie psychologii nie oznacza wejścia w posiadanie tajemnych mocy czytania w myślach i manipulowania w duszach.
Psycholog nie wróżka. Moje kompetencje to w dużej mierze wiedza- aktualna i praktyczna. A dla Ciebie skrojona na miarę Twojego życia.
Jestem absolwentką psychologii warszawskiej SWPS. Mój mąż mówi, że dyplomami mogłabym tapetować ściany. Szkoliłam się coachingowo w grupie TROP, a później już stricte terapeutycznie – w nurcie terapii skoncentrowanej na rozwiązaniach, systemowym, ericksonowskim i w teorii poliwagalnej. Hołduję zasadzie, że miesiąc bez szkolenia to miesiąc stracony. Regularnie superwizuję swoją pracę i jestem członkiem Polskiego Towarzystwa Psychologicznego.